 |
HUMANOID
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Małe Szare Bure
Dołączył: 07 Sty 2006 Posty: 293 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 20:18, 16 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Ze stonowanym do powabnej elegancji impetem siadam w fotelu. Zakładając nogę na nogę, śliski materiał fioletowej sukni zsuwa się lekko, ukazując kawałek kształtnego uda. Nie kwapię się jednak z poprawieniem sukni. Przeczesując dłonią gęste, złote włosy, spoglądam na nowo poznanego strażnika.
Zważam na to, iż nie w Twej mocy decydować o naszym losie, lecz jakim prawem oni nas tu trzymają? Jakie nam zarzuty postawią? Obrony? Dość, że przyszło nam walczyć o życie, ninie nas czekają nieprzyjemności z tego tytułu. Nuże, powiedz, co ewentualnie nam grozi za mimione właśnie wydarzenie?
Odwracam się do towarzyszy i spoglądam kolejno po wszystkich, zatrzymując wzrok na białym magu.
A Was, na bogów, co spotkam, to przychodzi mi przeżyć jakąś przygodę.. Po tych słowach przez chwilę na mych ustach gości dziwny uśmiech.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Małe Szare Bure dnia Śro 18:42, 17 Sty 2007, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
 |
humanoid Administrator
Dołączył: 20 Gru 2005 Posty: 692 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Wto 21:52, 16 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Redhill spojrzał z dziwnym rozbawieniem wymieszanym ze zdziwieniem na elfkę. Potem spojrzał pytająco na Theodosiusa, usiadł, zabierając nogi z kanapy i zaczął mówić z dziwnym zakłopotaniem.
- Konkretnie to prawem Imprerium, kodeksem prawnym... - zawahał się - Jakie zarzuty pytasz pani? Szczerze mówiąc nie mam pojęcia bo nie wiem tak naprawde co tam się wydarzyło. Pewnie ocenią na ile zniszczenia były spowodowane obroną... nie wiem... straty są olbrzymie... jak po małej bitwie. W dodatku - spojrzał na Theodosiusa - na to duży wpływ ma Lugo Gratz... ten szlachcic z zbroi, na koniu. Wszystko okaże się pewnie koło południa.
Rozejrzał się po sali i usiadł wygodnie. Wyjął z rękawa szmacianą chustę, ułożył ją starannie na kolanie, złożył kilka razy i położył sobie na twarzy zasłaniając oczy. Westchnął ze zmęczenia.
- Będzie o was głośno dziś w całym Kemperbadzie a za sprawą gadulskich kupców już za kilka tygodni w całym Imperium a może nawet za granicami...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Mikkoli
Dołączył: 05 Gru 2006 Posty: 12 Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Wto 23:31, 16 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
rozgladam sie po moich nowych towarzyszach z zaciekawieniem i uwaga. Mimo iz moj wzroku wykazuje juz pewne oznaki upojenia alkoholowego staram sie je przezwyciezyc i w miare trzezwy sposob zwracam sie do wszystkich zgromadzonych przy stole
Wybaczcie mi prosze moje zachowanie i brak manier ale w zaistnialych okolicznosciach ciezko bylo zachowac trzeźwosc umyslu wypowiadajac slowo"trzezwo"lekko sie usmiechamnazywam Sie Mikkoli i dziekuje zo pozwoliliscie mi jechac z Wami. Nie musicie sie przedstawiac znam Wasze imiona oraz
w tym pomencie bol glowy dochodzi do glosu i nie pozwali mi dokonczyc zdania,lapie sie tylko za glowe i mocno zaciskam zeby. po chwili kiedy bol nie ustepuje pociagam z butelki ktora udalo mi sie ocalic duzy lyk
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Jakub
Dołączył: 06 Sty 2006 Posty: 469 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 23:59, 16 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Z lekka ulga wchodze do wielkiego pomieszczenia, pelnego skor i obrazów. Nie mowiac nic kieruje sie w strone lazni, w ktorej jedynie co szybko oplukuje twarz z zakrzeplej krwi, po czym calym ciezarem rzucam sie na fotel. Czuje jak cieplo panujace w pomieszczeniu rozplywa sie po calym ciele, a powieki zaczynyja mi ciazyc, lecz szybko udaje mi sie odpedzic sennosc, choc nie zmeczenie. Coż to moze byc nawet dobre, pod warunkiem ze rozrosnie sie do heroicznej obrony grupki smialkow przed atakiem demonow. Usmiecham sie w strone Gwynnera, po czym moja twarz pochmurnieje. Ale nie wiem czemu, obawiam sie ze moze byc wrecz przeciwnie. Przerywam na chwile wypowiedz, by spojzec na wszystkich towarzyszy. A teraz wydaje mi sie ze jeszcze przed snem, powinnismy chyba omowic kilka spraw. Co nam może grozić, jesli uznaja ze to cale zamieszanie to nasza wina? Jak bardzo może nam zaszkodzic Lugo Gratz, rozumiem ze Theodosiusie nie darzycie sie sympatia. Można wiedziec czemu? A co do samej bitwy i wydarzeń po. Mam wrażenie że coś przeoczyliśmy. Nie podoba mi się że nie widzieliśmy ciała tego maga, może nam na głowe ściągnąć kolejne kłoptoty i obawiam się, że będą dużo lepiej do tego przygotowani. Poza tym nie wydaje mi się bym zobaczył ciało tej kobiety, która pokonała Kaileen. Ogólnie nie dobrze, że z tamtąd odjechaliśmy, ufam Panie Gwynner, że pańscy ludzie zabewzpieczą tamto miejsce, ale mimo wszystko, zawsze może ktoś coś zmienić, na naszą niekorzyść, niezależnie od pańskich ludzi. Pozostaje jeszcze pytanie, czemu oni nas zaatakowali? Musieli mieć coś przeciwko nam, pytanie skąd to wiedzieli i co wiedzieli? Kto i co im powiedział. Wiem że mam dużo pytań, ale jeszcze jedno. Zorbarze, ciężko mi uzyskać potwierdzenie, że nim jesteś. Niezwykle mnie interesują dwie rzeczy, jak to możliwe, że znowu, o ile to ty, że tak powiem żyjesz. Oraz moglbyś coś więcej nam o swoim towarzyszu, lub niech on sam powie coś więcej o sobie, bo domyślam się że on wie o nas wiele właśnie od ciebie.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Małe Szare Bure
Dołączył: 07 Sty 2006 Posty: 293 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 19:00, 17 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Siedząc wygodnie na fotelu, z lekkim znudzeniem, poprawiam srebrno haftowana rękawiczke z granatowej skóry, naciągając na pewniej na szczuplą dłoń aż po łokieć i kilkakrotnie zginam i prostuje palce, czy się upewnić, że dobrze leży. Przez cały czas wpatruję się w dłoń, przechylając nieznacznie głowę. W milczeniu wysłuchuję tego, co mówią moi towarzysze. Dopiero, gdy gnom kończy mówić, odwracam głowę w jego kierunku
Barleyu, obawiam się, że w tych mrocznych czasach nietrzeba wiele, by darzyć kogoś nienawiścią. W dobie wojen, chaosu i niepewności, paduł, po którym przyszło nam stąpać nie jest bezpiecznym miejscem i każda inność jest powodem wrogości. Widząc taka bandę, jak nasza, jeden mógł miec obawy, niejeden mogł donieść odpowiednim osobą. A szpicli, jak wiadomo, również nie brakuje. Każdy doności na każdego. Dobro prywatne dla przeciętnego.. człowieka jest teraz najważniejsze, gdyż na nic nie może liczyć, ponieważ wszechobecna niepewność pozbawia go wszelkich złudzeń. Nie dziwota więc, że nas zaatakowano.
Choć, być może oczywoscie, że zaatakowano nas z innych obudek. Bardziej.. osobistych.
Tak czy inaczej wątpie byśmy szybko zaznali spokoju..
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Tomek
Dołączył: 05 Sty 2006 Posty: 939 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Śro 19:26, 17 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Dziwi mnie, że nagle zrobiliście się tacy rozmowni, kiedy byliśmy SAMI nie przejawialiście takiej chęci rozmowy.
Mocno zdenerwowany całą sytuacją siadam w fotelu i pochylam się opierając łokcie na kolanach.
Jeżeli naprawdę chcecie szczerze rozmawiać to nie wiem czy jest to odpowiedni moment, wybacz Redhillu, nie znam cię na tyle dobrze, ale nie o ciebie mi głownie chodzi. A bardziej o ciebie czarodzieju przedstawiający się jako Zorbar. Prosta sprawa - udowodnij. A pan...
Zwracam się do Mikkoliego.
...pan też gdyby opowiedział nam coś więcej o tym skąd nas zna to czulibyśmy się bez swobodniej. Jeżeli chodzi o Lugo Gratza to nie darzymy się sympatią tylko z powodu zaistniałej przed chwilą sytuacji, wcześniej nie mieliśmy ze sobą do czynienia. A co do tego co nam mogą zrobić... Czary są zakazane, zniszczenia wielkie... Nie wiem sam... Broniliśmy się. Szkoda tylko, że ty Barleyu zrobiłeś się taki gadatliwy dopiero teraz, a przy Gratzu nie mogłeś wspomnieć o stanowisku jakie zajmujesz. W końcu jesteś pewnego rodzaju autorytetem...
Urywam w pół zdania gubiąc wątek. Jednak nie kontynuuję wypowiedzi, zakładam nogę na nogę i opieram się plecami o poduszkę fotela. Rozsiadam się wygodnie.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
humanoid Administrator
Dołączył: 20 Gru 2005 Posty: 692 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Śro 22:07, 17 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
- Rzeczywiście... - Redhill westchnął - Jeśli chcecie rozmawiać swobodnie to ja pójdę dopilnować jadła... - wstał, przeciągnął się - zaraz będę a w sumie to może i lepiej żebym nic nie słyszał. Póki co jestem gwardzistą i muszę spowiadać się pod przysięgą składając raport - uśmiechnął się do Theodosiusa - Rozumiem... wrócę z czymś na ząb. A służące są tu niczego sobie wiec... - mówił do siebie wychodząc na korytarz.
W pomieszczeniu zapanowała na moment cisza przerywana skwierczącym od ognia drewnem. Na dużym kandelabrze w rogu pomieszczenia zgasła jedna z kilkunastu świeczek.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Jakub
Dołączył: 06 Sty 2006 Posty: 469 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 22:28, 17 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Theodosiusie, nie bede Ci sie tlumaczyl z mojego postępowania. Mowie szybko i stanowczo, po czym zmieniajac ton zwracam sie w strone "Zorbara" I jak jeszcze mogłbyś powiedzieć co miałeś na myśli mówiąc, że "mamy kilku sprzymierzencow, o ktorych nie wiedzieliśmy", jeśli to naprawde Ty to musza byc bardzo poteżni by wrocić człowiekowi życie oraz skoro wydajesz mi się obeznany w tych sprawach, to kto wrocil życie Garretowi?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Mariusz
Dołączył: 07 Sty 2006 Posty: 328 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 0:19, 18 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Patrzę na Theodosiusa, zastanawiam się chwilę, po czym cicho
Wybacz Theodosiusie, że o to pytam, ale co słychać u Twojej cioci?
Teraz do wszystkich
Pamiętacie znajomość jaką zawarłem w karczmie dzisiejszego ranka? Okazuje się, że była ona bardziej znacząca niż wskazywałby stopień w jakim to spotkanie zapamiętałem. Odkąd... przelotne spojrzenie w kierunku nieznajomego gnoma .... Was opuściłem. Spędziłem trochę czasu w miejscu, które ciężko jest mi teraz określić, ale nie jest to też takie ważne.
Istotne natomiast jest to z KIM tam byłem i CO mi powiedział. Istota, która włada najwyraźniej niewyobrażalnymi dla mnie mocami wzięła mnie pod swoją opiekę. Wykazała się zrozumieniem dla naszego losu i wyraziła chęć pomocy. Mam nadzieję, że wszyscy rozumieją co mam na myśli mówiąc o "naszym losie". Powiedziała mi, że intryga w którą zostaliśmy wplątani dwanaście lat temu, że problem Kaileen, problem każdego z nas z osobna, jest powiązany z czymś poważniejszym niż nawet głosi przepowiednia.
Zauważam, że zaczynam mówić nieskładnie i zbyt gorączkowo, uspokajam się trochę i opieram z powrotem o kanapę
Gdzie jest ten stary dziwak? Będzie nam potrzebny. Powiedziano mi, że będzie w stanie wyjaśnić kilka spraw.
Cholera... nie potrafię teraz tego uporządkować, jestem zbyt rozgorączkowany tym wszystkim i tą ...przemianą patrzę na swoją czystą wolną od jakichkolwiek blizn dłoń, obracając ją przed sobą jakbym ją widział pierwszy raz.
Nie wiem kim byli ci z którymi walczyliśmy. Nie wiem kim jest ten gnom, choć myślę, że tego się możemy akurat zaraz dowiedzieć. Nie wiem, co z Garretem, jego przemiana była dla mnie takim samym szokiem jak dla was. Wątpię jednak by była za to odpowiedzialna ta sama istota, z którą miałem przyjemność się spotkać zaraz przed powrotem ….tu.
Wiem natomiast, że musimy szybko zacząć wspólne poszukiwania rozwiązania naszego problemu. Kładę nacisk na ostatnie słowo
Rozglądam się po twarzach zgromadzonych starając się odgadnąć ich reakcje na to co mówię.
Theodosiusie, jesteś pewien swoich wpływów w tym mieście? Nie lepiej będzie wyjechać na chwilę... dać sprawie ostygnąć. Oczywiście nie mam na myśli ucieczki, bo to tylko pogorszy sprawę... zresztą to Twoja sprawa, nieważne.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Małe Szare Bure
Dołączył: 07 Sty 2006 Posty: 293 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 0:35, 18 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Słysząc słowa Theodosiusa, przymykam na chwile oczy, krecąc bardzo nieznacznie głową.
Theodozjuszu, przedstaw sobie ,że to, co właśnie zaszło rozmów wymaga. Rozmawiamy tedy, więc Twe zdziwinie jest zbędne, a gniew szkodliwy dla zdrowia. Włącz się więc do rozmowy i Ty, lordzie. Chociaż właśliwie naszym gadaniem nic nie wskóramy.
Po lekkim uśmiechu, który przerywa na chwilę moje słowa, znów podejmuję
Mam nadzieje, ze nikt nie ma nic do ukrycia, jeśli chodzi o minione zajście, gdyż wypadałoby, by nasza.. wersja wydarzeń była taka sama.
Kiedy biały mag mówi, przyglądam mu się uważnie, lecz nic nie mówię. Zaciskam jedynie kurczowo dłoń w skórzanej rękawiczce, drugą ręką chowając w koronkowym, szerokim rękawie.
W końcu spoglądam na gnoma z butelką trudnku w ręku. Ma mej twarzy powoli maluje się coś na kształt ciepłego uśmiecju.
Może się w końcu Pan nam przedstawi? Ja jestem Kaileen Nefzen. na chwilę wstaje zgrabnie z fotela, by dygnąć leciutko, po czym znów usadawiam się wygodnie w skórzanym fotelu.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Jakub
Dołączył: 06 Sty 2006 Posty: 469 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 1:22, 18 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Dobrze skoro zacząłeś mówić najprawdopodobniej-prawdziwy-Zorbarze uśmiecham się w jego kierunku to prosze dokończ co to była za istota i co Ci powiedziała. Nie spiesz się z odpowiedzią, widzimy że sprawa nie jest prosta, wiec proszę zróbmy tak żeby nie było żadnych niedomówień. Rozumiem, że ta istota jest powiązana z tą znajomością zawarta w karczmie, a może ona jest własnie tą istotą? Ta znajomość to ta elfka o ktorej żadne z nas nie może sobie nic przypomnieć, tak? Kontynuując, co do Garreta, to masz racje, wątpie by ta sama istota była odpowiedzialna za jego powrót, ośmiele się stwierdzić, że jej zgoła przeciwna, zważywszy na postacie jakie przyjeliście po powrocie. Pytanie które mi się nasuwa i które wydaje mi się podważać moją teorię brzmi, skoro obie istoty odpowiedzialne za wasz powrót są sobie przeciwne, to czemu obydwaj nam pomogliście, a zwłaszcza czemu zrobił to Garret? Czy wynikało to z pobudek osobistych, czy może, że każdy z tych bytów probuje nas przeciągnąć na naszą stronę. Oczywiscie, to rozumowanie może mieć jedną poważną lukę w założeniach, tej drugiej istoty może nie być. A stary dziwak, widząc jak urządziliście się z Garretem i potym jak ktoś nie odpowiedział mu na pytanie "czy był obserwowany", co było warunkiem pojścia do jego kryjówki, stwierdził że nie warto na nas marnować czasu. A żeby go odnaleźć, sądzę, że Kaileen wie gdzie może się znajdować. Nasuwa mi się jeszcze jedna myśl apropos bycia obserwowanym. Skoro zostaliśmy zaatakowani w miescie w którym większosć z nas jest od trzydziestu kilku godzin, może świadczyć o tym, że ktoś wie o naszych posunieciach. Dlatego wydaje mi się, że albo rzeczywiscie jesteśmy obserwowani z czego do tej pory nie zdawaliśmy sobie sprawy lub ktoś musiał przekazać przynajmniej jakies czesciowe informacje, o naszych problemach tym ludziom z tego bractwa "Bratniej Duszy". Pytanie czy rzeczywiscie ktoś ich na nas nasłał, czy są siłą niezależna w tej intrydze. I czy jeżeli są siłą niezależną to czy czy wiedzą o naszych problemach czy ktoś doniósł do nich np o tym co się stało np z ręką Luiggiego, w koncu to moglo zostać potraktowane jako przejaw działalnosci chaosu. Kto, to widział, ten szalony medyk i siostrzyczki od Shalyi. Ew ktoś znalazł wyrzucony za drzwi przez Kaileen twoj amulet. A co do niego, moglbys mi powiedziec czemu sie go nie pozbyles?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Tomek
Dołączył: 05 Sty 2006 Posty: 939 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Czw 13:04, 18 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Właśnie...
Jakby coś do mnie dotarło.
Znowu mówisz niejasno czarodzieju. Zamiast powiedzieć wprost o jaką znajomość chodzi lub kim jest, pod jaką postacią ukazał ci się "sprzymierzeniec", ty podajesz nam jakieś substytuty informacji. Nadal nie rozumiem dlaczego mamy ci wierzyć. Oczywiście, że możesz wiedzieć co się działo... wcześniej... tak samo jak ci z bractwa "polowali" ewidentnie na nas posiadając jakieś informacje o naszych osobach. Co do pana Mikkoliego, to już się przedstawił, Kaileen, a to co zaszło oczywiście "rozmów wymaga", ale niekoniecznie przy "obcych" lub osobach niepewnych... A poza tym mogłabyś mówić mi po imieniu, które brzmi Theodosius, a nie Theodosiusz...
Znów zwracam się do czarodzieja.
Wpływów w tym mieście? Ja nie mam wpływów w tym mieście, mam pieniądze i tytuł, to są całe moje wpływy. A jeżeli chcesz się stąd ruszać to proszę bardzo, droga wolna... Może nie zauważyłeś, ale póki co jesteśmy jakby więźniami.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Mikkoli
Dołączył: 05 Gru 2006 Posty: 12 Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Czw 22:12, 18 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
choc wydarzenia ktorych niedawno bylem uczestnikiem wciaz jeszcze nie daja mi spokoju staram sie nie ulegac atmosferze ktora zapanowala, zgola nawet nie slucham słow podejzen oraz wypowiedzi zgromadzonych przy stole. Odzwajemniam jedynie usmiech i skinienie glowy ktore przesłala mi Kaileen. Po chwili kiedy rozmowy milkna zwrcam sie do zebranych uprzednio dla kurażu wypijajac duzy lyk z mojej szczesliwej butelki Byc może faktycznie przydaloby sie wyjasnic moja obecnosc wsrod was i wierzcie mi ze z ochota bym to zrobil gdyby nie fakt ze sam nie wiem jaka jest tego przyczyna. Jedyne co moge wam powiedziec to to iż jestem pewnien iz nici naszych losów od dawna juz splataly sie w jedna calosc. Bylem swiadkiem Niektorych waszych przygod i stad znam wasze imiona, jak rowniez i Twoje imie Theodosjuszu. spogladam uważnie w Jego strone i delikatnie lecz nie zlosliwie usmiecham sie do Niego Dla mnie najwazniejsze jest to ze od teraz juz wiem ze zadne z moich dzialan nie bylo bezcelowe ze nieublaganie moje czyny przyblizaly mnie do spotkania z Wami , teraz juz wiem ze to wszystko ma sens i ze jest jescze dla mnie nadzieja zaciskajac mocno zęby oraz mrózac oczy odwracam glowe od zgromadzonych i po chwili jak by ze wstretem wypijam duzy ostatni juz lyk przpysznego ocalalego trunku
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Mariusz
Dołączył: 07 Sty 2006 Posty: 328 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pią 23:58, 19 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Chyba trochę za daleko brniesz w swoich domysłach Barleyu, ale może być w tym trochę racji. Co do tej "postaci", to tak, wydaje mi się, że to była ta elfka, jednak spotkanie z nią było na tyle onirycznym przeżyciem, że ciężko jest mi w tej chwili wyciągnąć esencję tej rozmowy.
Myślę, że co do pytań o tą grupę, która was dziś zaatakowała, to właśnie starzec powinien wiedzieć najwięcej, a przynajmniej cokolwiek. Kobieta z którą rozmawiałem powiedziała jeszcze, że interesujące nas informacje może posiadać pewien hobgoblin z okolic Grunburga, oraz czarodziej, zdaje się druid, mieszkający w stolicy Imperium.
Patrzę na Kaileen lekko zasmucony
Wyrzuciłaś na ulicę amulet? To było bardzo, bardzo nierozsądne...
Już wam mówiłem czemu go trzymałem. Tak na prawdę przez długi czas nawet nie pamiętałem, że go jeszcze posiadam. Uprzedzając pytanie... dlaczego o niego poprosiłem przed... odejściem, to była już sprawa prywtna i możecie mi wierzyć, że nie miała nic wspólnego z wami, ani z niczym co mogłoby was dotyczyć. Nie wyciągajcie też pochopnych wniosków.
Odwracam się do Mikkoliego zdziwiony
Byłeś świadkiem naszych przygód? Co ma sens? Jaka nadzieja? i... czemu chciałeś skoczyć w to urwisko?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Trzask
Dołączył: 04 Maj 2006 Posty: 42 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Sob 14:00, 20 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Bardzo zmeczony i obolaly, caly czas siedze opierajac glowe wygodnie na kanapie,nie otwierajac oczu...przysluchuje sie wszystkiemu bardzo uwaznie.
Gdy Zorbar dochodzi do glosu otwieram oczy i spogladam na czarodzieja,jednak zaraz spuszczam lekko wzrok.
Zorbarze mowie to stanowczym glosem,jednak po dluzszej chwili ciszy zaczynam sie gubic i widac ,ze do konca nie wiem co powiedziec...w koncu zdecydowanym glosem.Zorbarze,ciesze sie,ze zyjesz...mam nadzieje,ze nie masz mi za zle wyrwanie amlumetu z twych rak...kolejna chwila ciszy, i niepewnosci...licze ze gdyby nasze role sie odwrocily zrobilbys to samo...mam nadzieje,ze rozumiesz...Spogladam pytajaco na czarodzieja,w moim spojrzeniu widac niepewnosc polaczona ze swego rodzaju szczesciem na widok kompana.
Spogladajac jeszcze chwile na Zorbara,zaczynam mowic,
Theo,jezeli chodzi o nasza sytuacje,to jest w tej chwili...beznadziejna,czemu sie zwracam do Ciebie?Gdyz Ciebie w tej sprawie bede rozpatrywac zupelnie oddzielnie,Lugo Gratz juz na placu zwracal sie do nas,iz staniemy przed sadem,a Ty sie wywiniesz,w zasadzie to wiekszosc czasu nawet z nami nie byles...,a nas posadza o zrujnowanie miasta,czary...morderstwo.My jestesmy wiezniami,sami widzeliscie reakcje tlumu,bedziemy musieli za to odpowiedziec.
A tlumaczenie,ze bronilismy Cie przed magami,ktorzy wyparowali bedzie niedorzeczne.z kazdym slowem oczy coraz bardziej mi sie zamykaja,w koncu glowe odchylam delikatnie do tylu,by lekko oprzec ja o oparcie kanapy,lapie pare glebszych oddechow by kontynuowac spokojnym glosem.
Pewnie nie spodoba Cie sie moj pomysl,ale... kolejny wdech,uciekajmy.Nie powinnismy sie rozdzielac,ucieczka wiele skomplikuje,ale...nie konczac mysli szybko,zdecydowanie,jednak polszeptem mocno akcentuje kolejno wypowiadane slowa Uciekajmy...do Bernarda,jezeli znamy droge?lekko przymrozonymi oczyma spogladam pytajaco na elfke.Gdy dostrzegam Kaileen,otwieram szerzej oczy,a na moich ustach pojawia sie delikatne rozpromienienie na twarzy.Rozciagajac szeroko,ubrudzone rece,przeciagam sie delikatnie.By w miare energicznie wstac.Idac w strone lazni,rozgladajac sie po towarzyszach,Juz sam nie wiem co jest gorsze,ucieczka...wiezienie...beznadzieja,jezeli grozi nam wiezienie,albo...chwilke sie wachajac,albo cos jeszcze gorszego-uciekajmy,bo nie mamy nic do stracenia.Przechodzac kolo Zorbara poklepuje go lekko po ramieniu,mowiac z lekkim usmiechem,chociaz niektorzy z nas sa prawie bogami,usmiechajac sie serdecznie do czarodzieja,naprawde ciesze sie,ze jestes wsrod nas.
Chwile pozniej,bedac juz w lazni,zdejmuje cala gore ubrania,strzepuje mocno brud ze stroju,by nastepnie przemyc sie zimna woda,lekko zmoczonym rekawem koszuli przecieram delikatnie rozciety luk brwiowy.
Caly czas slucham kompanow.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|