Forum HUMANOID Strona Główna HUMANOID

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

ROZDZIAŁ 2 - Optivus
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 35, 36, 37 ... 42, 43, 44  Następny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum HUMANOID Strona Główna -> PRZYGODA (Perditor)
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Tomek




Dołączył: 05 Sty 2006
Posty: 939
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Sob 15:45, 20 Sty 2007    Temat postu:

Słucham uważnie słów czarodzieja, a następnie mowy Thomasa. Początek, gdy kaja się przed Zorbarem, sprawia, ze na mojej twarzy pojawia się drwiący uśmiech, który wraz z kolejnymi słowami młodzieńca zmienia się w gorzki grymas.

Ja stąd nie ucieknę, nie mogę z wielu prozaicznych względów, a najważniejszy jest taki, iż zostałem wyzwany na pojedynek.

Odzywam się od razu po tym jak Thomas skończy swój wywód. Mówię zwięźle, ale tak żeby wszyscy rozumieli.

Ale masz rację, najprawdopodobniej będziemy sądzeni oddzielnie. Nie trzymam was tu, uciekajcie jeśli chcecie, jeśli zdołacie. Ciekaw jestem co zrobicie gdy strażnicy zagrodzą wam drogę...

Co do twojego amuletu to Kaileen miała rację. Dobrze, że go wyrzuciła, a ty Thomasie dobrze zrobiłeś, że wyrwałeś go z rąk Zorbara, choć myślę, że udało mu się dokonać tego co zamierzał, a świadczy o tym to, że znajdujesz się wśród nas czarodzieju.


Przerywam, chwilę zastanawiam się nad tym co powiedzieć.

Chyba nie myślisz, ze wystarczy nam... że MI wystarczy twoje wytłumaczenie, krótki tekst rzucony nam jakbyśmy byli dziećmi. Elfka? Wiesz co słyszałem z ust zahipnotyzowanego Luiggiego, podczas gdy wy zarzynaliście się z Garretem? Coś bardzo niepokojącego dotyczącego bezpośrednio "dobroczynnej" mocy, dzięki której jesteś między nami, a która objawiła nam się po raz pierwszy pod postacią "pięknej elfki" - co jest niezmiernie tandetne, a co tłumaczy dlaczego nie pamiętamy jej... po prostu nie była prawdziwa, była tylko złudzenie, pociągającym, w najbardziej prymitywny sposób, złudzeniem, przynętą. Sami wiecie kto dał się na to złapać. Nie traktuj moich słów jako obrazę Zorbarze, ja po prostu głośno myślę.

Uśmiecham się niepewnie w stronę czarodzieja.

Nic nie jest takie jak wam się wydaje. Tak powiedziałeś Barleyu, wręczając jedzenie żebrzącym dzieciom. Dzieciom, które potem Luigi nazwał martwymi. Zabitymi przez elfkę, krzycząc, żeby je zostawiła, żeby jego zostawiła. A potem... Potem wspomniał coś o pokarmie, powiedział to dziwnym głosem, potężnym nie jego, kierowany mocą, która w potworny sposób zniekształciła jego twarz. Mówił "jesteś mi potrzebny, żyjesz dla mnie, jesteś tu po to żeby być dla mnie pokarmem..." - coś w tym stylu, nie pamiętam dokładnie. Zastanawiam się czy to w jakiś sposób nie dotyczy właśnie Zorbara, choć może skierowane było wprost do Barleyu. Na prawdę nie wiem. Choć pewny jestem tego, że amulet chaosu NIE MOŻE służyć niczemu dobremu, więc nie mogę wierzyć w twoje słowa Zorbarze, szczególnie kiedy mówisz o sytuacji gdy obok umiera człowiek, którego zaatakowałeś, a który w kilka chwil później zamienia się w coś jakby demona.

Przerywam. Patrzę chwile po zgromadzonych towarzyszach. Po minucie odzywam się znowu, lekko przepraszającym głosem.

Nie wyciągajcie pochopnych wniosków, jestem tak samo zmęczony jak wy, ale proszę, rozważcie na poważnie moje słowa.

Tymczasem muszę na sekundę wyjść, porozmawiać z Redhillem. Tak dla ścisłości jest on synem myśliwego, który pracuje przy moim dworze, nie tylko pracuje,można powiedzieć, że przez długi czas był moim jedynym kompanem, dlatego nie obawiajcie się go, ale nie mówcie przy nim zupełnie otwarcie. Myślę jednak, że gdybyście zdecydowali się uciec, można by to jakoś... Nie wiem w jakim stopniu można zaufać panu Mikkoliemu...


Podchodzę do drzwi prowadzących na korytarz.

To zajmie dosłownie chwilę. Chcę z nim poruszyć temat mojego woźnicy, a także zapytać się o nastroje jakie panują wśród członków rady miejskiej.

Gdy kończę mówić naciskam na klamkę, odwracam się w stronę otwartych drzwi i wychodzę, zamykając je za sobą.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mariusz




Dołączył: 07 Sty 2006
Posty: 328
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 18:26, 20 Sty 2007    Temat postu:

Odprowadzam lorda wzrokiem, mówię, nie zwracając już uwagi czy mnie słucha czy nie

Sytuacja z medalionem jest prosta. Ja...go...przeklinałem.
Nie chciałem o tym wspominać, uznając, że jest to sprawa tylko i wyłącznie mojego sumienia, ale słysząc takie rzeczy z waszych ust widzę, że muszę to sprostować. Nie darzycie mnie zaufaniem i macie do tego prawo, ale nie wiem jak inaczej będzie można wspólnie do czegoś dojść?

Podejrzenia Theodosiusa mają swoje podstawy, ale mnie nie przekonują. Nie znalazłem powodu, by nie ufać elfce, czy kimkolwiek była istota z którą rozmawiałem. Równie dobrze mogę uznać, że to co mówił Tileańczyk było kłamstwem, lub próbą przekabacenia nas na "którąś ze stron".
Elfka zwróciła mi życie, rozmawiając z nią nie odniosłem wrażenia by żądała czegoś w zamian, czy próbowała mnie do czegokolwiek przekonać. Nie próbowała mi nic tłumaczyć, jedynia dała wskazówki gdzie mogę znaleźć odpowiedzi na interesujące mnie pytania. Dla mnie to już jest argumentem za tym, że nie miała złych intencji.
Poza tym uprzedziła mnie, że macie kłopoty...

Myślę, że w tym momencie niedobrze jest wysnuwać jakiekolwiek pochopne wnioski.

Pójdźmy do Bernarda i porozmawiajmy z nim. To stara wkurzająca pierdoła, ale może jednak coś ciekawego nam powie.

Jeszcze jedno. Amulet POSIADA negatywną moc. Wiecie co się może stać, jeśli znajdzie go osoba postronna? ...eh
Jak się chcieliście go pozbyć, to trzeba go było zakopać, albo utopić. Zresztą już nieważne, stało się...

Odnośnie naszej obecnej sytuacji. Ja nie opowiadam się za natychmiastową ucieczką, ale gdy stanie się już zupełnie jasne, o ile już tak nie jest, że nasza sytuacja jest beznadziejna, nie widzę innego wyboru. Macie jakieś inne pomysły?

...i Barleyu, możesz mi powiedzieć dokładnie co się wydarzyło w domu Theodosiusa? Co mówił Luiggi?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jakub




Dołączył: 06 Sty 2006
Posty: 469
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 19:40, 20 Sty 2007    Temat postu:

Cóż Zorbarze, to co teraz powiem z pewnością wytlumaczy co najmniej częściowo czemu Theo jest podejżliwy wobec ciebie, a i mi do końca ta istota-elfka nie wydaje się tym za kogo się podaje. Ale od początku. Pamiętacie jak Bernard wspomniał, że w naszym oteczniu pojawiła się istota, o aurze której wcześniej nie widział. Domyślaliśmy się, że chodzi o tą elfkę, ale żaden z nas nie mógł sobie jej przypomnieć. Pomyślałem, że dobrym pomysłem byłoby kogoś wprowadzić w stan hipnozy, żeby wydobyć nawet te wspomnienia, najgłębiej ukryte, nawet przez magię. Nie chciałęm tego robić na żadnym z obecenych wtedy w domu, więc zahipnotyzowałem Luiggiego. W jego relacji była dość młoda, miała jasne włosy, ubrana w zielone ubranie i zarzucony na to płaszcz, oraz puklerz i dwie elfickie szable. Podobno szła przy ścianie jakby się czegoś bała, choć ludzie nie zwracali w ogole na nią uwagi. Opisał potem zajście z ulicznikami którym elfka dała jakąś szkatułkę. W tym momencie zaczął krzyczeć "Nie! Zostaw! Te dzieci są martwe! Puść mnie!", czy coś w tym stylu. Zaczął kogoś błagać by go zostawił, krzczał pojedyncze słowa "ogień", "pali", "śmierć", "krew", ale najciekawsze co powiedział brzmiało "Ona daje mu siłę". Po czym na chwile ucichł, myślałem że z nim coś nie tak więc się nachyliłem by sprawdzić co z nim jest, złapał mnie wtedy za szyje, jego rysy twarzy przybrały zupełnie innego wyrazu, takiego jakby demonicznego, po czym odezwał się głosem zupełnie nie swoim takim niskim i poteżnym. Powiedział "Istniejesz dla mnie. Przybądź i nakarm me członki bym powstał z letargu. Czekam." Wydaje mi się, że te słowa były kierowane w moją stronę, ale nie jestem pewien. Mam pewną hipotezę czemu tak się stało. Istnieje możliwość, że ta istota-elfka nie jest tym kim za kogo się podaje, kiedy próbowałem się dostać do pamięci która została przez nią ukryta, mogła się zoriętować i przybrawszy swą prawdziwą formę, próbować niedopuścić do tego byśmy poznali prawdę. Mogę mieć obsesję na punkcjie Tzeencha, ale wydaje mi się, że to mógł być on, albo jakiś jego wysłannik, oni bez problemu zmieniają formy i władają potężną magią. Poza tym może być też taka możliwość, że ta sama istota stoi za wskrzeszeniem Ciebie i Garreta. Poprostu chce dzięki temu wprowadzić zamieszanie w naszych szeregach. Może to zbyt daleko wysunięte wnioski, ale aktualnie wydaje mi się że możemy się spodziewać wszystkiego. Po tej troche przydługiej wypowiedzi, łapie dwa duże oddechy, ciężko przełykam śline, chcąc zwilżyć wysuszone gardło. A co do ucieczki, też wydaje mi się że ucieczka może okazać się mało możliwa, o ile nie niemożliwa jeśli nie nauczymy się latać. Poza tym istnieje niemała szansa, że uda nam się wyjść z tej opresji cało. Zostaliśmy zaatakowani przez organizacje, zdelegalizowaną przez inkwizycję, poza tym to nie jest prawda, że ich ciała wyparowały, ciało drugiego maga leżało na ziemi, tak samo jak elfa i tego wojownika w kolczudze. Sądzę że dopiero jak sprawa się wyjaśni będziemy mogli opuscic miasto w poszukiwaniu tego druida w Altdorfie lub tego hobgoblina. No chyba, że sytuacja bedzie wygladała naprawdę fatalnie, to będziemy musieli uciekac, nie jest to najbardziej prawdopodobny scenariusz, ale jednak powinniśmy być na niego przygotowani.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mariusz




Dołączył: 07 Sty 2006
Posty: 328
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 21:44, 20 Sty 2007    Temat postu:

Teraz rozumiem.

Zastanawiam się dłuższą chwilę

Nie przekonałeś mnie jednak do końca Barleyu. Nie chcę żeby to wyglądało tak, że staję po jej stronie, ale to równie dobrze mogło być zakłócenie w "przekazie" spowodowane siłą zewnętrzną. Może ktoś nie chce żebyśmy mieli z nią kontakt. Moim zdaniem to wersja równie prawdopodobna jak twoja, pomijając to, że podszywanie się "złych" pod piękną formą jest aż nazbyt banalne... choć to akurat znaczenia nie ma.
Tak czy siak, trochę inaczej podchodzę teraz do jej słów i zachowania. Dziękuję, że mi to opowiedziałeś.


Jest jeszcze jedna sprawa dotycząca Bernarda. Elfka przekazała mi coś co ma dla niego wykazywać pewną wartość. Mówię wam to, ale proszę żebyście o tym przy nim nie wspominali dopóki ja tego nie zrobię. Myślę, że jego reakcja może nam trochę wyjaśnić.
Możliwe, że jeśli macie rację, prawdą się okażą również pogłoski, że Bernard znalazł się po "drugiej stronie", że teraz działa dla sił chaosu. Nie chcę jednak teraz pogłębiać tych domysłów. Z czasem się okaże o co w tym wszystkim chodzi.


Układam się wygodniej w kanapie i odchylając głowę do góry pogrążam w zamyśleniu. Jasne blond włosy opadające mi dotąd na oczy zsunęły się teraz ukazując młodą, czystą i zrelaksowaną twarz.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jakub




Dołączył: 06 Sty 2006
Posty: 469
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 22:13, 20 Sty 2007    Temat postu:

Nie wykluczam zakłóceń, choć nie wyczułem żadnej magii podczas seansu z Luiggim, która by mogłaby je spowodować choć można oczywiście takie działanie ukryć. Cóż z tego co mówisz, o przejściu Bernarda na stronę chaosu, wychodzi mi całkiem ciekawy wniosek. Są dwie możliwości, dobra istota próbuje nas ostrzec przed złym szaleńcem, ew zła istota próbuje niedopuścić do połączenia dwóch sił które wspólnie mogą jej dużo bardziej naprzeszkadzać w jej planach niż samodzielnie. To z pewnościa się wyjaśni, jeśli się z nim spotkamy, o ile się spotkamy. A jeśli do tego dojdzie to musimy być dobrze przygotowani, bo sądzę że można po nim się wszystkiego spodziewać.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mariusz




Dołączył: 07 Sty 2006
Posty: 328
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 23:12, 20 Sty 2007    Temat postu:

No to właśnie miałem na myśli...

Ciągle zostaję w pozycji półleżącej. Odwracam głowę w kierunku Thomasa

Thomasie. Co miałeś na myśli, mówiąc że jestem ...prawie bogiem?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Trzask




Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 23:44, 20 Sty 2007    Temat postu:

Przysluchuje sie uwaznie i z ciekawoscia calej dyskusji,jednak pozostawiam to bez reakcji przemywajac sie w lazni.Dopiero na ostatnie slowa Zorbara,spogladam w strone kompanow.
Zorbarze,intryguje mnie Twoje pytanie...usmiecham sie szeroko do czarodzieja.Coz,po prostu uciekles smierci,jestes odmlodzony i wydalo mi sie to bardzo nieludzkie,a wrecz boskie...ale to byl tylko zart.Wychodzac z lazni,przecierajac sie podchodze wolnym,jednak stanowczym krokiem do Zorbara.Zaciekawionym glosem. Czemu zwrociles na to taka uwage?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mariusz




Dołączył: 07 Sty 2006
Posty: 328
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 0:25, 21 Sty 2007    Temat postu:

Odebrałem to bardziej jako jakieś oskarżenie niż żart. Przepraszam, jestem pod wrażeniem tych wzystkich... spekulacji

Poważna mina ustępuje teraz uśmiechowi

A co reszta myśli zrobić w razie ewentualnych kłopotów wynikających z bitwy?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
humanoid
Administrator



Dołączył: 20 Gru 2005
Posty: 692
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pon 22:48, 22 Sty 2007    Temat postu:

Zapanowała chwila ciszy. Watts sprawdzał zaciekle czy skład jego plecaka jest kompletny, przeklinając co chwila pod nosem.
Schody za drzwiami zaskrzypiały. Klamka ruszyła się dość mozolnie. Do sali wszedł Theodosius. Zamknął za sobą drzwi i rozejrzał się po wszystkich.

Za oknem powoli robiło się jasno. Dookoła panowała nieprzyjemna cisza... A w umysłach zgromadzonych pewnego rodzaju... niedosyt... niezrozumienie... Gdzieś daleko zapiał ślepy kogut nie widząc dokładnie pory, ufając jedynie wewnętrznym przeczuciom. Jak co dzień rano zrobił to za wcześnie...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tomek




Dołączył: 05 Sty 2006
Posty: 939
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Pon 22:59, 22 Sty 2007    Temat postu:

Wchodzę do pomieszczenia zamykając za sobą drzwi. Wyraz mojej twarzy nie wróży nic dobrego.

Tak jak się spodziewaliśmy, sytuacja nie jest kolorowa. Lugo Gratz jest jednym z ważniejszych ludzi w mieście i niewątpliwie posiada sporą władzę i autorytet. Na dodatek w mieście przebywa aktualnie inspektor cesarski, choć w tej chwili nie potrafię powiedzieć czy działa to na naszą niekorzyść, ale atmosfera i tak była napięta.

Zmęczony siadam w fotelu.

Podjęliście decyzję odnośnie ucieczki? Doszliście do jakiś konkretnych wniosków w stosunku do tego co się wydarzyło?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mariusz




Dołączył: 07 Sty 2006
Posty: 328
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 23:38, 22 Sty 2007    Temat postu:

Ciągle w półleżącej pozycji odwracam teraz głowę w kierunku Theodosiusa

Niczego konkretnego nie ustaliliśmy. Wiem już z opowieści Barleya co się wydarzyło podczas hipnozy Luiggiego. Nie zmienia to wiele co prawda, gdyż to co słyszeliście można rozumieć na wiele sposobów. Albo elfka faktycznie broniła się przed ingerencją w jej aurę, albo ktoś inny starał się zapobiec nawiązaniu z nią kontaktu i to on właśnie do was mówił zmienionym gosem. Zresztą kojarzy mi się to trochę z naszymi snami... Tak czy siak, sprawa zostaje otwarta, przynajmniej do póki nie spotkamy się z Bernardem...
Właśnie... nie mógłbyś po niego posłać? O ilę oczywiście zerwany most teraz tego nie uniemożliwii.

Kaileen. Możesz nam powiedzieć gdzie go szukać?

Co do ucieczki nie padła jeszcze decyzja. Ja już mówiłem, że teraz się za nią nie opowiadam, ale może się okazać, że nie będzie dla nas innego wyjścia. Co Ty zamierzasz zrobić? Dasz się po prostu zamknąć? Będziesz się pojedynkował, albo wystawisz szampierza?
mówię z niedowierzaniem


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mikkoli




Dołączył: 05 Gru 2006
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pon 23:54, 22 Sty 2007    Temat postu:

uważnie przysłuchuje sie rozmwom nie chcąc przeoczy zadnego szczegołu.Po chwili ciszy jaka zapanowala rozciagam sie wygodnie w fotelu i przelykajac zgestniala od braku alkoholu sline zabieram głos

nie jestem jeszcze w pelni wartosciowym członkiem waszej drużyny wiec ciezko mi wypowiadac sie w tak waznej kwestjiprzelykam sline pomlaskujac przy tym znaczącoNie wiem nawet czy w razie ucieczki zabralibyscie mnie ze soba...Ale sprawa wydaje sie naprawde kiepskarozgladam sie po wszystkich bardzo uwaznieDo jakich wnioskow doszlismy: Ucieczka jest prawie niemozliwa, po tym co zrobilismy musielibysmy sie stac niewidzialni zeby udalo nam sie opuscic bramy miasta albo wybic pol strarzy co wydaje mi sie jeszcze mniej prawdopodobne.Z drugiej strony pozostanie w miesci i bycie sadzonym nie wydaje mi sie dobrym rozwiazaniem, mimo iz dzialalismy w obronie bedziemy sadzeni jako agresorzy i dodatkowo posadzeni o niszcze miasta a straty jak widzialem male nie byly... znow przelykam sline a moj wzrok jakby lekko odplywa, po chwili jednak zaciskam zeby i mobilizuje wszystkie zmysly zeby dokonczyc wypowiedzDodatkowo z tego co widze mamy jeszcze pewne problemy wewnetrze- brak zaufania i liczne podejzenia napewno w tej chwili w niczym nam nie pomoga, mysle ze przynajmniej do czasu wyjasnienia tej sytuacji powinnismy wstrzymac sie z ze wszystkimi podejzeniami, uprzedzeniami i bog wiem czym jeszcze, bo napewno nie wyjdziemy z tego calo.czuje iz powinienem szybko dokonczyc moj wywód bo niedlugo nie dam rady dokonczyc zdania, zaciskam palce na staram sie dociagnac wypowiedz do koncaSam do konca nie wiem co powinnismy zrobic...moze jednak nalezy sprobowac ucieczki...a moze nalezaloby wymyslic jakas bardziej prawdopodobna wersje wydazen i przedstawic ja w czasie procesu, jedynym mankamentem i to w sumie bardzo znaczacym jest to ze prawdziwy agresor wyparowal wraz z cala swoja banda i nie ma po nim zednego sladu...naprawde nie wiem jak moglibysmy to logicznie wytlumaczyctwarz mi pochmurnieje a poczatkowy entuzjazm znika wydaje sie byc zmieszany brakiem pomyslu ktory moglby nas uratowac

spuszczam glowe i chwytam sie rekamy za uszy staram sie na chwile o niczym nie myslec i zagluszyc wciaz dokuczajacy mi bol glowy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tomek




Dołączył: 05 Sty 2006
Posty: 939
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Wto 0:01, 23 Sty 2007    Temat postu:

Posłać po Bernarda?

Nie mogę powstrzymać parsknięcia śmiechem.

Na pewno pomogłoby nam gdybym teraz posłał po poszukiwanego przez inkwizycję człowieka, uznawanego za wyznawcę chaosu...
Widzę, że pod moją nieobecność rozmowa ograniczyła się do zdawania sprawozdań.
Co do twojego pytania, Zorbarze, to tak, zamierzam się poddać wyrokowi, zamierzam się pojedynkować, nie widzę innej możliwości. Przynajmniej na razie nie jestem w stanie wymyślić wyjścia z tej sytuacji.
Nadal jednak nie rozumiem twojej nagłej chęci porozmawiania z Bernardem, od którego miałeś już okazję dowiedzieć się tego, o co teraz chcesz go pytać. Doszłoby do tego gdybyś nie rzucił się na Garreta. Właśnie może przybliż nam tą sytuację, bo szczerze mówiąc ja wciąż nie jestem w stanie zaakceptować tu twojej obecności i tego co mówisz, o swoim zmartwychwstaniu, dopóki tamta sprawa pozostaje niewyjaśniona. Kim był twój przyjaciel, którego zabił Garret? Czy rzeczywiście wymagało to tego żebyś rzucił się na niego bez względu na wszystko? A może jest inny powód? Może powiesz nam teraz wprost, co zmusiło cię do tego, że rzuciłeś się na Tileańczyka i tym samym ściągnąłeś na nas wszystkie te kłopoty?


Nawet nie zauważyłem, w którym momencie podczas mówienia wstałem. Siadam z powrotem oczekując w spokoju na odpowiedź Zorbara.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Małe Szare Bure




Dołączył: 07 Sty 2006
Posty: 293
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 0:01, 23 Sty 2007    Temat postu:

Cóż, obawiam się, że nie mogę Was tam zaprowadzić. Ni ewiem bo wiem, czy Bernard by sobie życzył tego. W końcu to jego kryjówka. Wiele zyrykuje. Mogę jednak poprosić, by się z nami gdzieś spotkał.

Nie wiem jednak, jak mam tego dokonać, będąc uwięzioną, a następnie sądzoną. Podejrzewam, że to nico napina harmonogram dnia wymawiając ostatnie zdanie uśmiecham się ironicznie kącikiem ust.

A co do ucieczki, to ja odstawiam ją na chwilę, gdy naprawdę będzie przed czym uciekać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mariusz




Dołączył: 07 Sty 2006
Posty: 328
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 0:43, 23 Sty 2007    Temat postu:

Zmuszasz mnie żebym się powtarzał...
Nie rozumiem, poruszasz jedną kwestię, OSKARŻASZ mnie i wychodzisz po czym wracasz czekając na wyniki ...czy doszliśmy do czegoś godnego twojej uwagi. Za kogo ty się uważasz?

Postać Bernarda jest powiązana z elfką. Mam do niego konkretne pytanie, dowiesz się jakie jak go spotkamy, albo i nie...


Wzrok jakim patrzę teraz na lorda nie można nazwać życzliwym. Uspokajam się jednak i kontynuuję

Co do pojedynku masz rację. Powinienem wam wytłumaczyć co się stało.

Odwracam się do reszty drużyny

Najprościej mówiąc człowiek którego zabił Garret był moim przyjacielem i mentorem. Ja zaś byłem jego... ochroniarzem. Morderstwo jakie popełniono na Vicariousie było dla mnie wielką stratą i ujmą na honorze. Kiedy odnalazłem zabójcę wyzwałem go na pojedynek. Tylko w ten sposób mogłem oddać sprawiedliwość zmarłemu i ratować swój honor.
Tyle.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum HUMANOID Strona Główna -> PRZYGODA (Perditor) Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 35, 36, 37 ... 42, 43, 44  Następny
Strona 36 z 44

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin